14 października 2012

9. We're gonna fight for our right!

Ciekawe, jak Wam się spodoba koniec ;3
Życzę miłej lektury!




No to ładnie Alice, pięknie! Znowu się uzależniasz, to się źle skończy..Oh weź się zamknij 'głosie rozsądku' ! Bierz przykład z Pat; Ona szuka przygód, chce tworzyć zabawne historie wpisujące się w karty historii naszej przyjaźni! To co, że się trochę naćpałaś? Było śmiesznie i to się liczy! Axl, ta pała, się obraził i jebie mnie to. Jak on chodzi schlany w trupa na dziwki to ja jakoś nie protestuję, nie? Jutro będziemy się z tego śmiać, tak myślę. Ted nawet nie wie że to ja. Jest dobrze! Wypadało by wrócić do mieszkania i się ogarnąć, szybko. Jak najszybciej.
       Biegiem dotarłam do domu, w salonie siedziała Pat. Poprawa humoru? Zapomnij. Dobra, pogadasz sobie z nią potem, teraz prysznic! Spędziłam w łazience dobre pół godziny. Pat wciąż siedziała w tym samym miejscu.
-Długo jeszcze? - zapytałam cicho.
Cisza.
-Pat...Odpowiesz mi?
Cisza.
-Pierdolę to. - już miałam iść do siebie, kiedy Pat wybuchła śmiechem. Ale ona zaczęła się TURLAĆ po ziemi. Co jest do cholery? Ta wciąż ryła, a ja miałam niezły mindfuck. Sama coś wzięła, czy tamte dragi jeszcze na mnie działają?  Po 10 minutach 'uspokoiła' się na tyle, że można było z nią gadać.
-Hahahaha, ty myślałaś że jestem zła? Buhaha, no może na początku, bo spierdoliłaś i nie powiedziałaś gdzie idziesz...Ale w tym parku, hahahaaa..Ja pierdzielę, coś ty wyprawiała...Nie mogę! - I znowu była na ziemi. PONOWNIE  się dusiła, PONOWNIE 10 minut się ogarniała, PONOWNY mindfuck Alice.
-To..Wy się nie gniewacie? - spytałam nieśmiało
-Buhahahahaa, a na co niby? Mieliśmy taki ubaw, brakowało nam tego! Tylko mała, jak znowu masz ochotę się naćpać to weź mi powiedz, ok? - popatrzyła na mnie poważnie.
Sama walnęłam śmiechem; Pat wyglądała jak jakieś zombie! Jej czarne kudły odstawały na wszystkie strony, tusz do rzęs rozmazał się, tak samo eyeliner. Do tego miała bladą twarz. No normalny zombiak.
-Z czego ryjesz idioto?- zapytała zdezorientowana.
-Popatrz..do...lustraa...haha....- wydusiłam z siebie.
-CO TO MA BYĆ?! - krzyczała
-To jest Zombiak Pat, kretynie.- wyglądała komicznie - A wracając do tematu ; Po cholerę graliście przede mną?
-Wiesz, to był taki mały chrzest.- uśmiechnęła się cwaniacko- Witamy w dżungli bejbe.
-Całe życie z wariatami. Dobra, idę do siebie. Coś jeszcze chcesz ode mnie?
-Nie. Już chyba nic. A nie, czekaj!
-Tak? - sprężaj się, ja chcę do łóżkaaaaaa!
-Dzisiaj chłopaki robią imprezę u siebie, idziemy. - nie zapytała o zdanie, tylko wydała rozkaz ; Cała Pat.
-A z jakiej okazji? - wymamrotałam
-Z takiej, że zagrali pierwszy większy koncert. Idź się przespać, bo wyglądasz okropnie. Jak jakaś wiedźma.
Wymownie pokazałam jej środkowy palec, uśmiechnęłam się, i poszłam do siebie. Super, jest impreza. Tylko pewnie Duff tam będzie, sweet Jesus, tylko nie on! Aaaa...W sumie, to co ja się nim będę przejmować? Będzie- trudno jakoś przeżyję, nie będzie- rewelacja. Godzina? 13.57. Najs, mam czas na sen.


-Alice, Ty moja mała kurwo, obudź się! - skakała po mnie Pat- No rusz to dupsko!
-Po chuja? - mamrotałam.
-Bo jest impreza u Gunsów i nie chcemy się spóźnić? - mówiła do mnie jak do idiotki.
-Już wstaję. Przygotuj mi coś do ubrania i wyprasuj.
-A co ja, Twoja służąca?
-Tak. No, migusiem. Tam są moje koszulki, raz-dwa!
-Zapłać mi, to zrobię co chcesz.
-Mówisz jak rasowa dziwka.
-Pierdolisz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Wyprasujesz mi w końcu te ciuchy?
Strój Alice ;3
-No już księżniczko...
W końcu ruszyła dupsko i przygotowała mi jakieś ciuchy. Ba, nie jakieś, bo Pat je przygotowała. Ma skubaniec gust. Kiedy wróciłam z łazienki, umalowana i uczesana, zwaliła mnie z nóg. Przygotowała mi czarne krótkie spodenki, białą koronkową bluzkę, czarną marynarkę, naszyjnik z krzyżem i wyjebane w kosmos buty.
-Podoba się?
-Ale zajebioza. - wydukałam.
-Cieszę się. Ubieraj się i wychodzimy.
Nastawiłam się pozytywnie, w końcu świętujemy, nie? Pat czekała na mnie przy drzwiach. Kierowałyśmy się do 'piekielnego domu' w ciszy.
-Al?
-Hmm? - wyrwała mnie z myślenia Pat. - Co jest?
-Czy ty myślisz że ja..No że Rudy..No nie wiem..- zaczęła się jąkać. Wiedziałam o co jej chodzi.
-Chodzicie? - zapytałam prosto z mostu, po co komplikować sobie życie?
-No właśnie nie wiem..Tak oficjalnie to chyba nie, albo chociaż...
-Pat- stanęłam przed nią- Chodzicie ze sobą. Gratuluję. Tylko, proszę..obiecaj mi coś.
-Co?
-Że jeśli on..cokolwiek Ci zrobi to mi o tym powiesz, jasne? - pokiwała głową. - Gratuluję. - przytuliłam ją. Szczerze? Trochę jej zazdrościłam, i mam nadzieję, że nie spali się tak jak ja.
-Dobra, już prawie jesteśmy. Let's get party! - krzyknęła.
Weszłyśmy do bram Hellhouse, słychać było muzykę i śmiechy. Poczułam zapach tytoniu; jesteśmy na miejscu!
Stylizacja Pat ;3
Pat zapukała do drzwi. Znowu zapukała. Po trzecim razie otworzył Axl. Rudy najpierw zmierzył mnie wrednym wzrokiem, potem pocałował Pat w policzek.
-Axl..Powiedziałam jej..- zaczęła cicho się śmiać.
-Oo..No tak, wybacz Al. Wchodźcie do środka, zapraszam! - objął Pat i ruchem ręki wskazał na 'salon'.
Na kanapie siedział Steven, który równo napierdzielał pałeczkami o stolik, Slash grający na gitarze, Izzy palący papierosa  i niestety Duff. Jeszcze mi się gapił na cycki, co za kutas! Z kuchni wyszła jakaś dziewczyna. Cóż, na dziwkę raczej nie wyglądała...Wysoka, szczupła, długie, brązowe i kręcone włosy... Nie, to raczej nie dziewczyna lekkich obyczajów.
-Pat, Alice to jest Sue. - przedstawił nam ją Izzy.- Sue załatwiła nam ostatni koncert. Alice i Pat to przyjaciółki zespołu, poznajcie się.
Podałyśmy sobie ręce, chwilę gadałyśmy wszystkie we trzy, ale Duff koniecznie chciał ze mną pogadać.
-Duff, nie mam ochoty. Wszystko już sobie wyjaśniliśmy...- odwróciłam się i chciałam kontynuować konwersację z Sue, kiedy ten idiota złapał mnie, podniósł i przerzucił przez ramię.
-To teraz nie masz już wyjścia. Chcesz czy nie, pogadamy. - powiedział i wyszedł ze mną na zewnątrz. - Czy mogłabyś się do chuja pana tak nie rzucać? Chcesz spaść? - warknął. Odstawił mnie na ziemię i gapił się na mnie.
-No czego? Jak mnie tu już przyniosłeś, to może byś zaczął rozmowę, hm? - rzuciłam.
-Dasz mi się wytłumaczyć?
-Dawaj, lubię bajki. - usiadłam na krawężniku i oparłam głowę na rękach. - Come on!
-A więc... Pieniądze Ci oddam, nie wiem kiedy, ale oddam. - pokiwałam głową z dezaprobatą - Wiesz, Ty mi się serio podobałaś. Tylko, sytuacja..rozumiesz..
-Nie. Nie rozumiem.
-No potrzebowałem kasy, tak?
-Nie mogłeś normalnie powiedzieć? Pożyczyłabym Ci...
-No ale wiesz...Jakbyś mi pożyczyła te pieniądze, to nie byłoby tamtej nocy...- uśmiechnął się cwaniacko.
-McKagan, to że będziesz chujem, nie znaczy że twój będzie większy. - rzuciłam i wstałam, kierując się do Hellhouse.
-Wiesz mała, on i tak jest już duży, no nie? - chciał być zabawny?
-Nie. Wcale nie jest duży. Widziałam większe.- popatrzyłam na niego z politowaniem. Chyba go zgięło, bo nie odezwał się ani słowem, tylko wszedł do mieszkania. Alice: 1 Duff; 0 ! HAHA!
Kiedy wróciłam, impreza trwała w najlepsze ; Axl i Pat lizali się na ziemi, Slash pił Danielsa i kłócił się ze Stevenem o jednorożce, Izzy tańczył z Sue do rytmu 'Kashmir' Led Zeppelin. Duff się chyba obraził, wziął butelkę wódki i zamknął się u siebie. Bardzo dobrze! Usiadłam przy Slashu i Stevenie, wypiliśmy trochę, pośmialiśmy się. Myślałam że Slash to jeden z tych aroganckich typków, a jednak się myliłam. Steven był taki, jaki pierwszy raz go zobaczyłam ; nieogarnięty i uśmiechnięty. Pat i Axla nie było, Izzy polazł gdzieś z Sue. Saul grał na gitarze, Steven zasnął mi na kolanach, a ja dopijałam Jack'a Danielsa. Z sypialni dochodziły jednoznaczne dźwięki ; Zaczęłam się śmiać, Hudson tak samo.
-No ładnie, ładnie..Tylko żeby nam tu potem banda dziecek nie goniła... - rzucił.
-Pat jest raczej rozważna. Raczej...Masz papierosy?
Przegrzebał kieszenie, sprawdził pod stolikiem, ale znalazł.
-Ognia? - podał mi papierosa do ręki.
-Nie, mam zapalniczkę, dzięki.
Fuj, kiedy ja zaczęłam palić? Dawniej, od czasu do czasu zapaliłam, ale trochę mi to śmierdziało. Teraz to mi wszystko jedno. Steven zaczął mocniej chrapać i ślinić się.
-Steven..Steve...? Czy mógłbyś nie zaślinić mi kolan?- próbowałam go zrzucić, niestety bezskutecznie.
-Ty ładnie pachniesz..- Przytulił się do mnie.
-Popcorn, nie pierdol i się podnieś. - warknął Saul.
-Nie. Ja śpię. - przytulił mnie i zasnął.
Z sypialni słychać było coraz wyraźniej te 'dźwięki'.
-Ja pierdolę, ile można się jebać? - ukrył głowę w dłoniach.
-Obstawiam, że Pat dojdzie za 10 minut.
-Pff..Chyba 15.
-Zakład? - popatrzyłam na niego pewnie.
-Zakład. - podał mi rękę- To jeśli wygram to co zrobisz?
Chyba wiedziałam o co mu chodzi, nie nie nie! Zapomnij Slash!
-A jeśli ja wygram? Co zrobisz?
-Skąd taka pewność? - uciekamy od tematu, ładna zagrywka!
-Pewność siebie to podstawa.
Do drzwi zadzwonił dzwonek.
-Ja nie idę. - rzucił Slash i wziął do ręki Danielsa.
Hmm...Axl i Pat się jebią, więc raczej nie otworzą, Steven śpi jak zabity, a Duff się fochnął. Dobra, ja otworzę.
-Mógłbyś go zabrać? - ruchem ręki wskazałam na Adlera.
Pijany Slash ledwo podniósł perkusistę i sam położył się na kanapie.
Otworzyłam drzwi i spojrzałam na godzinę ; po 21.
-Tak? - popatrzyłam na gościa. Wyglądał jak jakiś urzędas. Co tacy ludzie robią w Hellhouse po 21?!
-Czy mógłbym z panem..Williamem Bailey?
-Axlem Rose. - poprawiłam go.
-Tak tak, z Axęlem. Mógłby przyjść? - Axęlem? Co za debil...
-Już, chwilka.
Podeszłam pod drzwi Axla. Zapukałam w nie, raz, drugi, trzeci..Za czwartym otworzył.
-Czego kurwa? - był w samych bokserkach, zaczęłam się śmiać.
-Jakiś..e.. Pan do Ciebie przyszedł. - pokazałam mu na drzwi.
-Dobry wieczór...? Co się znowu stało? - nie wyglądał na zdziwionego, widocznie facet był tu wcześniej.
-Nie opłacone rachunki, nie opłacony czynsz, częste wzywania policji.. Jeśli nie wpłaci pan teraz 2500$...
-Ilu?! 2 i pół koła, no chyba was pojebało!
Kurwa Rose, ty skończony debilu.
-Proszę się wyrażać! - wkurzył się, oj wkurzył. -  Do jutra ma was tu nie być. Chyba że teraz wpłacisz należne pieniądze.
-Nie mam teraz!
-No więc, jak powiedziałem. Do 8 rano ma was tu nie być. Radzę posprzątać. I przewietrzyć. - rzucił oschle- Do widzenia.
Komornik zamknął drzwi z hukiem, Axl stał w tym samym miejscu co wcześniej, ja  zastanawiałam się, gdzie oni będą teraz mieszkać, Slash i Steven spali. No to ładnie.
-Axl, długo jeszcze? - wyszła z pokoju Pat.
-Zamknij się, proszę. Musimy się wynieść. 
Evans zrobiła minę w stylu 'Co ty do chuja pana odpierdalasz?!'.
-Slash, Steven! Zbierać dupska i się pakować! - krzyknęłam na śpiących. Ku mojemu zdziwieniu, zrobili co kazałam. Chyba nie byli do końca świadomi co się dzieje.
-Rudy, ty masz zamiar tak to wszystko zostawić? Gdzie wy będziecie mieszkać? - pytałam
-Spokojnie, coś się wymyśli. Zarobimy pieniądze i odzyskamy Hellhouse. Już niedługo.

4 komentarze:

  1. No jak ten komornik śmiał zabrać Jedyną Prawdziwą Świątynię Rock N' Rolla, zwaną Hellhouse? Nasze dobre dziewczynki mogłyby użyczyć chłopakom podłogi w swoim skromnym mieszkanku :) Riposta Alice w stosunku do Duffa rządzi! Chyba go tym trochę zdołowała, ale mówi się trudno xd

    Nowy rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/2012/10/rozdzia-22.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komornicy to czyste zło. XD
      A co riposty, to dziękuję, bo innym czytelnikom też się podobała ;)

      Usuń
  2. Nowy rozdział: Nightingale-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział: Nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

      Usuń