22 lutego 2013

22. I don't believe in anything, because I can't...

Wierzyłem w coś, bez tego ciężko żyć
Marzyłem też - wolno było marzyć
Nie chciałem być takim, jak ci ludzie
Co tylko biorą nie dając nic
We śnie słyszałem matki głos
Synku! Uczciwym bądź, dobrym bądź!
"Świat" - w tym słowie było coś
Radość i lęk, miłość i fałsz
Nie wierzę w nic, bo chyba nie potrafię
Nie marzę już, nie ma o czym marzyć
Zgubiłem gdzieś prawdziwą radość życia
Smutno mi...
Już tylko ciebie mam
I to mnie jakoś tutaj trzyma
Już tylko ciebie mam
Nie wolno ci odejść teraz stąd
Już tylko ciebie mam...
                                             TSA - 'Alien'



Czy to ma jakikolwiek sens?
Po co wciąż się starać, po co walczyć?
Dlaczego mam tu bezczynnie siedzieć i gapić się w ścianę?
Czy ja jestem komukolwiek potrzebna? 
Dusimy się we mgle i nikt nam nie pomoże. Ludzie bawią się nami. Tylko czekają, aż upadniemy, a potem będą się z nas śmiać. Nie pomogą nam, mój przyjacielu. Nikt nam nie pomoże. Zgubiliśmy gdzieś prawdziwą radość życia, a jedyne co mnie tutaj trzyma, to Ty.
Podoba Ci się tu, mój przyjacielu? Mi też nie. Dusisz się we mgle idealnych ludzi, przesiąkniętych fałszem i nienawiścią. Kiedyś nam się uda, kiedyś zaznamy wolności, prawdziwej wolności. Kiedy nie będzie nas obchodzić czas ani miejsce. Kiedy będziemy mogli robić wszystko po swojemu, z przyjemności, nie z przymusu. Nie kochasz, nie cierpisz. Nie jesteś kochany, nikt nie cierpi z twojego powodu. To podstawa pewnej wolności. Złudnej

Dlaczego?
Dlaczego wszystko stało się takie szare? Wszystko mi jedno. Zobojętniałam. Nie chcę płakać, ani śmiać się. Nie mam powodów do smutku, ale jakoś nie czuję szczęścia. Gdzie są jakiekolwiek uczucia? Czy to kokaina wypłukuje z nas emocje? A może nienawiść i upokorzenie sprawia, że jesteśmy kolejnymi zimnymi osobami w maskach na twarzy? Nikt nie umie tego wytłumaczyć. Kiedyś wszyscy znajdziemy odpowiedzi na wszystkie pytania świata. Musimy tylko poczekać.
Ale ja już nie potrafię....


Michelle:

Martwię się o nią. Niby jest samolubna i wredna, ale to człowiek. Widzę jak się męczy, a ja nie mogę jej pomóc. Duff cały czas mnie od niej odwraca, kiedy chcę z nią porozmawiać! Jestem zła na Alice, jednak...
Nie umiem tego ubrać w słowa. Jest słaba. Udaje tylko, że potrafi dużo znieść. Mdleje i słabnie co chwilę, a przecież nic się jej nie stało. Mówi, że bolą ją żebra. Ale od czego? Przecież nikt jej niczego nie zrobił.
Udaje, żebym jej pomogła? Jeśli tak, to jest dobrą aktorką. Głupio mi tu siedzieć i gapić się przez szybę, podziwiając przelatujące wysoko ptaki. Ale co ja mam zrobić? Duff powiedział, że do niej pójdzie. Dobry z niego chłopak. I ma tyle cierpliwości, żeby znowu wysłuchać jej niezrozumiałego gadania, że wszystko ją boli i że 'już nie potrafi'. Lubiłam ją. Bardzo. Ale jakoś straciłam do niej to zaufanie. Okłamuje wszystkich naokoło, a oni jej wierzą.
Jak tak można? Jak można być tak ślepym? Jak można tego nie widzieć, że ktoś Cię perfidnie okłamuje?


Duff:
Michelle już chciała iść do Alice, pogadać z nią. Nie ma tak, bo jeszcze zjebie mój doskonały plan! Wstałem i wszedłem do części, gdzie leżał wrak dziewczyny. Skulona, trzęsąca się Alice, mamrocząca coś pod nosem. A pomyśleć, że kiedyś z tym chodziłem. Usiadłem obok niej i zwyczajnie się na nią gapiłem. A co mam robić? Bycie obojętnym na cierpienie. To będzie rada numer... 69. Bycie obojętnym - oto rozwiązanie!
Cała jej twarz była blada, a łzy stworzyły ciemniejsze smugi na policzkach. Jej  włosy się przykleiły do twarzy... Wstałem, i delikatnie odgarnąłem jej ciemne kudły. Przekręciłem głowę i popatrzyłem na nią jeszcze raz, i prawie przejechałem dłonią po jej policzku. Co ja robię?! Chciałem jej dotknąć? Yyy... Fuj? Co mi odbiło...Popatrzyłem na nią jeszcze raz zza ramienia - wygląda gorzej niż Izzy o poranku na kacu.
Weź McKagan, zaczynasz się o nią troszczyć? Nie pamiętasz swojego genialnego planu? Pamiętam, pamiętam o nim. Ale co poradzisz? Kiedyś się darzyło ją jakimś uczuciem. Chyba... Tak dla przypomnienia, to gadasz sam ze sobą, Michael. Jaki Michael?! Jestem DUFF. Michael Andrew? Dobra, koniec tego. Gadam z jakimś chorym tworem mojej wyobraźni, Alice się krztusi, a ja wciąż prowadzę konwersację z głosem w mojej głowie. Zaraz... Ona się krztusi! Podniosłem ją, bo potem będzie, że to przeze mnie się zaczęła dusić, ja jej nie pomogłem, bla, bla, bla, wyrzuty sumienia... Wypadałoby skończyć, bo się dziewczyna udusi! Kurwa, co ja mam robić? Poklepać po pleckach? Spróbowałem, ale jakoś nie pomogło.
-Alice! Oddychaj do cholery! - miałem łzy w oczach, kurwa, ja miałem łzy w oczach! Widziałem jak jej twarz robi się sina, jak jej ciało staje się bezwładne. Odchodziła na moich oczach, a ja nic nie mogłem zrobić. -Alice, nie! Nie odchodź! - zapłakałem, trzymając ją za rękę. -Nie... -szepnąłem, ale chyba było już za późno...

19 komentarzy:

  1. Kobieto, co ty robisz z tą Alice?! Strasznie mi jej szkoda, było dobrze, a w ciągu paru dni wszystko sie zawaliło! Nie zabijaj jej, błagam... A co z Duffem? Czyżby nagle 'pan obojętny', zauważył że coś jest nie tak? Nie ogarniam Duffa. Najpierw robi wszystko, żeby pozbyć sie Al, a potem coś w nim się przełamuje i z zimnego skurwiela, mamy kochającego, troskliwego McKagana... Aż się boję co z tego będzie ;D
    Wrócą wszyscy cali i zdrowi, obiecaj mi to! Nie chcę trupów. A szczególnie trupa Al. A nie, dobra. Zabij wietnamczyka. Musi zginąć, za to do jakiego stanu doprowadził Al. Wydłub mu oczy widelcem z Mcdonalda! Albo nie. Ja to zrobię.
    Czekam na kolejny rozdział, z niecierpliwością. I mam pytanie. Może pożyczysz mi wietnamczyka? Jimmy chętnie zrobi z niego ofiarę na jakieś obrzędy satanistyczne. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh... Co mogę powiedzieć... Rozumiem, że to pierwsze to w pewnym sensie myśli, które chodziły Alice po głowie i są one... cóż, jak myśli człowieka umierającego.
    Michy wydaje mi się naiwna, wierzy ślepo w to co mówi jej Duff, choć tak na prawdę gówno wie. Nie zna Alice, nie wie jaka jest sytuacja między Ali a Duffem, który... no cóż... może ujmę o tak. Jeśli Alice faktycznie umrze, to McKagan może winić tylko siebie i mam nadzieje, że będzie miał koszmary i wyrzuty sumienia, powinien poczuć się jak najgorsze gówno... Nie lubię ani go, ani Michell, są siebie warci. On to jebany dupek, który zwala winę na wszystkich od okoła, a ona jak ten piesek łazi za nim i wierzy w każde słowo. Rzygam nimi. Niemniej, każdy zasługuje na drugą szanse i dlatego NIE DAJ JEJ UMRZEĆ, NIECH TO DA MU DO MYŚLENIA!!

    OdpowiedzUsuń
  3. mhmm. Lubię to. Nawet bardzo. I czułam, że Duff nie do końca się od niej odwrócił. Pomijając, że jest chujem z jakimś jebanym "superplanem", to i tak parę szarych komórek pamięta o jego chwilach spędzonych z Alice.
    A gdzie mój idol, Wietnamczyk, pan Chou, czy jakmutam? Miał zgwałcić Duffa. ;c
    Przynajmniej w moich wyobrażeniach... No co jest?
    Mhmm. Za to kocham tego bloga. Za to, że tu już nie jest idealnie, że wszyscy się kochają na wiekiwiekówamen.
    Ty zostałaś przyjęta, a ja nadal nie mam serca, duszy, ani uczuć. Jestem samym ciałem. Ale miałam dziwny sen.. Taki mega popieprzony. To już nie jest normalne, to zaczyna się robić chore... A rana mi się bardziej czerwona zrobiła... I tak nikt nie wie, o co chodzi. Dziękuję.
    I tak wszyscy umrzemy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem Duffa. No nie ogarniam tego człowieka. Najpierw odpierdala jakieś akcje, ma 'szatański plan' i wgl, a teraz chce ja ratować? Ma łzy w oczach? No łat da fak?!

    OdpowiedzUsuń
  5. ZABIJĘ CIĘ ZA PRZERWANIE W TAKIM MOMENCIE!
    Krótko ale na temat, lubię, lubię... :3
    Ech, nie rozumiem jak można z takiej żyrafy zrobić chuja w opowiadaniu, ale to dobrze, bo przynajmniej twój blog wyróżnia się :>

    OdpowiedzUsuń
  6. http://witam-w-psychiatryku.blogspot.com/2013/02/five-to-one-babe-one-to-five-wiem-ze-to.html
    Nowy u mnie. ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest cudowne! Bardzo mi się podoba i wciągnęło mnie to. Czekam na kolejne rozdziały i szczęście Alice. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. po pierwsze: 69, 69 everywhere <3
    po drugie: Izzy rano na kacu jest uroczy jak zawsze ;3
    po trzecie: o co chodzi z Duffem ?!
    a po czwarte i ostatnie: zabiję Cię jak szybko nie dasz nowego rozdziału.

    ~ forewer jors Mirunia ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. TSA.. Uwielbiam ich zawsze i wszędzie..<3
    Ten początek to były przemyślenia Alice.? Bo dość dolujace i... Nie zapowiadające niczego dobrego..;c Mam nadzieję, że nie zamierzasz jej zabić, bo wpierdol.!..x)
    Michelle... Nie rozumiem, jak ona może tak wierzyć Duffowi.! Co ona kurwa, ślepa jest.?! Przecież widać, że z Al dzieje się coś niedobrego, a ta postanowiła wierzyć McKaganowi i wypiac dupe w stronę Alice. No nieee... Wkurwia mnie. Wkurwia mnie, jak ktoś nie ma własnego mózgu, alebo nie potrafi go używać wtedy co trzeba..-,-
    A Duff... Hmm.. Czy my widzimy w nim człowieka.? O Wooow. Jaki z niego idiota.! Teraz, jak już kurwa umiera, to nagle sumienie mu zaczęło poprawnie funkcjonować.. No nie... Idiots, idiots everywhere.!
    Mam nadzieję, że nikogo nie zabijesz... (jak ktoś już napisał - oprócz wietnamczyka). Muszą dojechać do domu, ona musi być szczęśliwa, musi zemścić się na McKaganie, a Duff musi kurwa pocierpiec, bo nie ma tak łatwo.!
    Chyba tyle mam do powiedzenia..;) Czekam na kolejny i pozdrawiam..;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem szczerze nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy
    i jak chyba każdy nie ogarniam Duffa na początku jest chujem ,
    i zachowuje się jak ostatni skurwiel a później ma wyrzuty sumienia,
    i płacze WTF ? Tak zabij wietnamczyka na leży mu się okrutna śmierć
    w męczarniach niech spłonie żywcem ... Tylko nie zabijaj Alice
    i niech Michelle przekona się jak naprawdę było z Al,
    i pisz szybko następny bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. Nooo kochana...jakbym miała taką przyjaciólkę jak Michelle to ja dziękuję za taką przyjaźń. Mam nadzieję, że przejży na oczy :) Ale widzę, że w Duffym budzą się odruchy człowieczeństwa...to już jakiś postęp :D mam tylko nadzieję, że ona nie umrze

    OdpowiedzUsuń
  12. Szlag, szlag, szlag. To wszystko jest tak niemożliwie pokręcone. Ona chce jego, on nie chce jej, ona rezygnuje, on zwraca uwagę. Jak w niemym teatrzyku, nikt nie potrafi powiedzieć co naprawdę czuje. Takie to wszystko otulone smutkiem. Właściwie to żal mi i jej i Duffa. Na początku byłam na niego zła ale ten post uświadomił mi, że on chyba coś stracił, jakąś cząstkę samego siebie. I teraz z każdym zwalniającym uderzeniem jej serca ta jego człowieczość będzie do niego wracać? Co z tego skoro jeśli ona zginie to tym razem on stanie się wrakiem. Nie trzymaj w niepewności, dobrze? :)

    P.S. Cieszę, się, że Kraków Cię natchnął, miło jest wieczorem poczytać wyprodukowane przez Ciebie literki i trochę odpłynąć. A gorzką czekoladę z różowym pieprzem zdaje się, że właśnie w Krakowie zdobyłam. Sprzedają ją w takich ładnych kartonikach z wytłaczanymi, złotymi napisami. Zdaje się, że z J.D. Gross to wypuszcza (logo z takimi lewkami), w kwestii czekolady to ja mam klasę ekspert :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja napisze troche inaczej niz wszyscy, ale wydaję mi się, że rozumiem Duff'a O.o Nie jestem pewna ale myslę ze on jej tak nie lubił bo ona na niego naskoczyla jak zobaczyla go po raz pierwszy po tym jak jak ją okradl po przespaniu sie z nia ( co było glupie z jego strony i sie jej nie dziwie ze sie tak a nie inaczej zachowala) a tak na prawde o on nadal cos do niej czuł, ale po tym jak na niego nakrzyczla jego meska duma zostala urażona i dlatego tak sie zachowywal. Potem ona byla z Adlerkiem i on byl zazdrosny ( nie wiem, nie jestem pewna, tak mi sie wydaję xd). A teraz jak zobaczył ją umierającą i wgl to coś mu sie w jego serduszku stało i zrozumial ze wcale jej tak nienawidzi. A Michelle...Michelle, Michelle...cóż, tu nie wiem co o niej myślec xd Wydaję mi się, ze tak odbieram postawe Duff'a bo go kur...czę kocham go xd :D
    PS. Sory za przecinki, ale czasem mi się je chce dawać, a czasem nie xd :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebiste!! :D Kiedy następny?! Ja chce go już... :<

    OdpowiedzUsuń
  15. Trochę to trwało, ale udało mi się przeczytać te 22 rozdziały. Powiem tyle, czapki z głów to opowiadani jest niesamowite! Ciąglr się coś dzieję: a to impreza, a to nowy związek, a teraz ten nieoczekiwany wyjazd do N.Y. Muszę przyznać, że wlaśnie od tamtego momentu czytam twoje posty z zapartym tchem. Uwielbiam Alice, ten jeje specyficzny aposób życia, komentarze, przemyślenia i jej charakterem ;> No i to, że jest ze Stevenkiem, który jest moim drugim ulubionym członkiem Gunsów. Po Izzym oczywiście. A twój Duff jest największym chujem jakiego ten świat widział, za to co zrobił Alice jestem gotowa go rozszarpać. Rozumiem, że ona uraziła jego dumę i te sprawy, ale należało mu się no i przecież jest jakaś granica, prawda? Tym Wietnamczykiem to ty mnie w depresje wpędziłaś kobieto! ;_; Teraz się boję z domu wychodzić. No i Michelle, strasznie naiwna jest, no i lekko przygłupia, skoro nie zauważyła krytycznego stanu przyjaciółki. No tak, ta jej pozwala mieszkać z nimi i co w zamian doataje? Kopa w dupe. Na koniec wspomnę jeszcze, że Steven + durszlak = ogromny banan na twarzy Draconis. Byłabym wdzięczna gdybyś mnie informowała na moim blogu o nowych rozdziałach. I dodaj szybko coś nowego, bo muszę wiedzieć jak się skończy ta sytuacja!
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boshe, ale ze mnie ułom! Adres: gnr-oom-nom-nom.blogspot.com

      Usuń
  16. U nas nowy C:
    http://gnr-oom-nom-nom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie nowy :3 http://swiaterin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy następny??? Ja już go chcę! :<

    OdpowiedzUsuń