Taki krótki rozdział... Jakoś nie miałam ochoty na pisanie większej ilości - niby siedzę cały czwartek w domu, ale jakoś nie ma chęci. Ponawiam pytanie, bo odpowiedziały tylko 2 albo 3 osoby :
Czy interesowałyby Was zakładki 'Axl & Alice Lafayette Story' i 'Duff & Alice Seattle Story'?
Keep on rockin' i do zobaczenia z niektórymi w Katowicach na Slashu *-*
Wypchnął mnie z ciężarówki. Przymknęłam oczy, trzymając w ręku 'podarunek'. To się nie dzieje naprawdę, proszę. To tylko koszmar, obudzę się za chwilę w moim łóżku przytulona do Stevena. To się nie dzieje naprawdę, błagam...
Otworzyłam oczy ; wciąż stałam na parkingu przed wielkim tirem, w którym siedziała osobą której nienawidzę, osoba która zadaje mi ból samym swoim byciem. Która kiedyś mnie kochała. Teraz to osoba dla której jestem nikim ; zwykłą zabawką, która się znudziła. Zwykłą, zgniecioną kartką papieru, leżącą na ziemi. Zwykłym pośmiewiskiem. Kimś, kto według niego nie czuje cierpienia i bólu.
Jak ja nienawidzę tego człowieka. Szkoda, że nie mam broni, bo bym
go zabiła. Że też tacy ludzie się rodzą. Wierzyłam mu, ufałam....
Dobra, koniec z myśleniem o tym. Koniec z myśleniem o nim. Koniec.
Teraz czeka mnie coś nie mniej okropnego.
Szłam przed siebie niepewnie, stawiając małe, wolne kroki - byle tylko odwlekać to, co za chwilę miało się stać. Kiedy Wietnamczyk mnie zauważył, wszedł do motelu, wziął kluczyki, zaprowadził mnie do pokoju numer 17 i uśmiechnął się sztucznie. Kiedyś uśmiech kojarzył mi się z czymś pozytywnym, z radością. Teraz kojarzy mi się z wredotą, obłudą i fałszem. Dziękuję Ci świecie, że robisz ze mnie zimną sukę. Dziękuję, że sprawiasz, że ludzie są potworami. Serdecznie dziękuję.
Weszliśmy do piekielnego pokoju numer 17 - mała, licha lampka delikatnie oświetlała ściany w kolorze czerwonego wina, do których miał pasować beżowo-czerwony dywan. Na łóżku zobaczyłam kilka małych, fioletowych poduszek, dużą, bordową kołdrę i ciemnozielony koc. Mężczyzna rozłożył się na łóżku, a ja poszłam do łazienki, przebrać się w ten syf od McKagana. Ubrana w kiczowatą halkę, patrzyłam w brudne lustro z obrzydzeniem do samej siebie. Gdyby ktokolwiek mi kiedyś powiedział, że będę robiła za prostytutkę, żeby dostać się do domu z osobą, której nie znoszę, kazałabym mu iść się leczyć. Ale to się teraz dzieje. Wzięłam kilka głębokich oddechów i wyszłam z łazienki. Uśmiechnęłam się sztucznie, kiedy zobaczyłam pana Chou stojącego przed łóżkiem. Od tego wszystkiego chyba szczękościsku dostanę.
* * *
Oberwałam.
Dostałam w twarz.
Upadłam na ziemię, trzymając się za piekący policzek.
-Długo mam jeszcze na Ciebie czekać? - krzyknął na mnie. Siedziałam na ziemi ze spuszczoną głową. -Ile można się rozbierać, suko? - podniósł mnie z ziemi, a ja odwróciłam głowę w drugą stronę. Ścisnął mnie za ramię, że aż syknęłam z bólu. Zimna łza spłynęła po moim policzku. -Nie rycz! - ponownie poczułam jego dłoń na twarzy. -Chyba coś powiedziałem! - trzęsąc się, usiadłam na łóżku. Kazał mi rozpiąć jego koszulę i zdjąć spodnie. Nie chciałam kolejny raz dostać, więc posłusznie zrobiłam wszystko. Jego krocze było na wysokości mojej twarzy. Odwróciłam głowę w drugą stronę, choć wiedziałam, czym to się może skończyć.
Tym razem złapał mnie w talii, wbił palce w żebra i rzucił na ścianę. Patrzyłam na jego niemalże czarne oczy i czułam jak łzy spływają po moim policzku z powodu bólu, jaki mi zadawał.
-Co, może nie masz ochoty? - wbił swoje palce między moje żebra ze zdwojoną siłą; wiłam się z bólu. -To może ja pójdę po Twoją koleżaneczkę, co? - to 'coś' między jego nogami dotykało mojego podbrzusza. -Odpowiedz! - szarpnął mnie za włosy.
-Nie...Waż...Się..Dotykać... Michelle... - wydukałam resztkami sił.
-Cudownie... - mruknął, przysunął się do mnie bliżej i zaczął rozpinać mój biustonosz. Patrzyłam w sufit, modląc się, żeby to piekło się już skończyło.
Popchnął mnie na łóżko i ściągnął bokserki, to samo uczynił z moją bielizną.
Gwałtownie rozchylił moje nogi , po czym zdecydowanie i mocno wszedł we mnie.
Hell has begun...
* * *
Po wszystkim leżałam naga w łóżku, gapiąc się w sufit. 'Co ja najlepszego zrobiłam?' -pytałam sama siebie.
Było kolo 4 nad ranem, a ja wciąż drżałam i cicho łkałam. Dotknęłam moich żeber ; każde bolało tak samo mocno. Stwierdziłam, że pójdę się ubrać, więc poszłam do łazienki, zbierając po drodze moje ubrania z ziemi.
Znów popatrzyłam w lustro - przekrwione oczy, zapuchnięte dolne powieki, czerwone policzki, na szyi ślady po duszeniu, na ramieniu siniak... Nie tak miał się zacząć Nowy Rok. To bezsensowne. Nie taki był plan, w każdym razie nie mój. Możliwe, że
wszystko zmierzało w tym kierunku, ale bez mojej wiedzy. Mój plan nie
był taki. Mój plan był lepszy. Mój plan miał sens. Mój plan był prosty - wsiadamy do autobusu, i jedziemy. Ale nie, nikt nie będzie słuchał Alice, przecież ona się na niczym nie zna, prawda?
Ubrałam na siebie koszulkę i majtki, przemyłam twarz zimną wodą, łudząc się, ze może zmniejszy opuchliznę na twarzy. Cicho otworzyłam drzwi i usiadłam na ziemi, głęboko oddychając. W sumie, nie było czym oddychać, więc uchyliłam lekko okno, wpuszczając chłodne, świeże powietrze do pokoju.
Mężczyzna zaczął coś mówić przez sen, mamrotał, ale był tak jakby poddenerwowany ; ruchem ręki 'przeszukał' nerwowo łóżko, klnąc pod nosem.
-Gdzie jest ta kurwa... - zacisnął dłonie w pięść. Ze strachu, położyłam się obok niego. Przejechał po moim brzuchu zimną ręką. -Tu jest, bardzo dobrze... - i zasnął. Nie miałam ochoty żeby znowu mi groził, więc starałam się zasnąć koło niego. Po kilku minutach poczułam, jak ponownie dobiera się do moich majtek.
Ten dywan wyglądał na całkiem wygodny, więc to na nim spędziłam resztę nocy.
Obudziłam się w tirze.
Nawet nie obchodziło mnie to, jak ja się tu znalazłam.
Fajnie by było, gdybym pomyślała 'Ach! To był tylko zły sen! Och, ach, och.' ale ból wszystkiego nie pozwalał mi myśleć o niczym. Leżałam... W sumie, to nie wiem co to było. Chyba coś w stylu leżako-łóżko-stołu. Koło mnie siedziała Michelle, patrzyła się w jeden punkt cały czas. W końcu zauważyła, że się obudziłam i tylko odwróciła się w stronę punktu jej zainteresowania.
-Ej Michi... Co jest? - zapytałam zachrypniętym głosem.
-Fajnie się spało? - zapytała z pogardą.
-O co Ci chodzi? - zmarszczyłam brwi.
-O to, że mogłaś się wyspać na wygodnym łóżku w ciepłym pokoju, a Duff i ja musieliśmy się tu gnieść! - krzyknęła na mnie zła.
-Słucham? Kto Ci tak powiedział?! - podniosłam się wkurzona.
-Duff. - wzruszyła ramionami.
-A powiedział Ci, po co tam poszłam? - otworzyłam butelkę wody i szybko się napiłam.
-Nie, nie mówił. - otworzyłam już usta, żeby jej powiedzieć. -Ale nie mam ochoty tego słuchać, Duff ma rację. - przerwała mi. -Jesteś pieprzoną egoistką. - jedyna osoba, która mnie w tym towarzystwie rozumiała, jest na mnie obrażona, za to, czego nie zrobiłam. Super.
kto jest takim zajebistym człowiekiem i dodaje pierwszy komentarz, no kto ?
OdpowiedzUsuńMAŁO CYCKÓW .
Ale myślałam, że będzie gorzej ...
Duff jest jebanym chujem bez serca i umysłu, pierdolonym egoistą i jako zadośćuczynienie, proszę o opis seksu Wietnamczyka z Duffem . Pierdolić, że inna płeć.
A moje zdanie na temat opowiadań znasz . ;D
tak więc tentego . Stefanom się znów podobało, ale Wieśkowi średnio, on nie lubi Wietnamu i ciężarówek .
I cieszę się, że Duffy jest negatywny, nie każdy musi być dobry, nieprawdaż ?
A co do Slasha . Myślcie, co chcecie, ale to Slash wbije na mój koncert xd
iii .. Brakuje mi Twojego drugiego bloga, long way to the top . Uwielbiałam go ... Był tak jakby moimi marzeniami przelanymi na kartkę ...
Ale żyje się raz, a my i tak wszyscy umrzemy . ;3
Suuuuuper opisane!!! Duff jest skurwielem, Michy nie wie, co się siało i się focha. Kierowca, jak kierowca, można było się tego po nim spodziewać. Bo co taki facet jeżdżący po całym kraju niby robi. Słucha Radia Maryja i wzdycha do zdjęcia swojej wielkiej żony i szóstki dzieci rok po roku? No chyba nie -.-
OdpowiedzUsuńNo zabiłabym Duffa przy pierwszej możliwej okazji. Jak on mógł coś takiego wymyślić? Biedna musiała sie przespać z tym obleśnym facetem, a jeszcze Duffy za plecami ją obgaduje i odwraca od niej przyjaciółkę. Nieźle to wymyśliłaś:) zapraszam do mnie na www.the-flames-burned-out.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa pierdole... załamałabym się. Duff jeszcze śmie na nią gadać Michell? Żeby tylko nie nagadał Stevenowi, że go zdradziła, i pat, ze się pusciła, bo to by była przesada.
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział??? To jest zajebiste, pisz szybko :D
OdpowiedzUsuńTeż stwierdzam ,że Duff to skurwiel ale cóż. Czekam na następny a co do opowiadań to oczywiście ,że tak
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdziaL www.the-flames-burned-out.blogspot.com
OdpowiedzUsuńALE Z DUFFA JEST TOTALNIEZJEBANYIDIOTA.! Jak on tak kuzwa może.?! Jeszcze naklamal Michelle... Tzn nie naklamal, on jest na to za sprytny i zuuy. On po prostu NIE POWIEDZIAŁ CAŁEJ PRAWDY. Wietnamczyk jest oblesny, fuu..-_- Biedna Alice. Tak sobie myślę, czy Duff nie zrobił tego specjalnie.. Że chciał poniżyć Alice i dlatego wolał jechać ciężarówką.. Ale debil.. I Al tęskni za Stevenkiem.. Kto by nie tęsknił.? <3
OdpowiedzUsuńOgólnie jest bardzo dobrze. Świetna fabuła. Pozdrawiam..;*
Zapraszam na nowy rozdział www.the-flames-burned-out.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnowy: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKuwa dziewczyno jesteś świetna, nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze mi się czytało :D No ten blog jest po prostu zajebisty.. :) Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńNowy :) http://nextstation-paradisecity.blogspot.com/2013/01/stacja-30-przystanek-2.html + przepraszam za tło tekstu .__.
OdpowiedzUsuń