Przepraszam, przepraszam że tak długo czekaliście. Przepraszam, że taki krótki, ale jest powód.
Chodzi mi o to, że nie mam pomysłu. Przynajmniej teraz... Zakładam nowego bloga, współczesnego. Wiem, że owego chyba jeszcze nie było. Wiecie, marzenia nastolatki, Slash i Myles Kennedy, Los Angeles...
Mam nadzieję, że nowy blog będzie się Wam podobał, tak jak ten. Nie usuwam go, tylko zawieszam. Jeśli tylko mi coś przyjdzie do głowy, to napiszę, obiecuję. Jeszcze raz przepraszam...
Siedzieliśmy na piasku wtuleni w siebie. Nie obchodził mnie deszcz, nie obchodziło mnie zimno, nie obchodziło mnie to, że przyjaciele nas wołają. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze się czułam. Tak bezpiecznie...
-Alice...? - wyrwał mnie z myślenia chłopak.
-Hmm? -oparłam głowę o jego ramię.
-A co jak to spierdolę? - popatrzył na mnie poważnie niebieskimi oczami.
-Steve, przestań. Będzie dobrze. Nawet bardzo...- cmoknęłam go w usta. -Wracamy do nich?
-Do tej bandy zjebów? Dobra, wstawaj. - podniósł się z ziemi i podał mi ręce.
Powolnym krokiem szliśmy do 'bandy zjebów'. Poczułam jak Steven dotyka ręką mojej dłoni, odruchowo ją osunęłam.
-Przepraszam, nie powinienem...- podrapał się po głowie nerwowo.
-Nie o to chodzi, tylko...-popatrzyłam na niego, krople deszczu jeszcze delikatnie spadały. -Wytłumaczę Ci kiedyś...- podłamał mi się ton głosu, ale starałam się opanować. Złapałam perkusistę za rękę. -Idziemy.
Doczłapaliśmy się do naszego obozowiska, przy którym siedział cały zespół razem z Pat i Sue. Nikt nie był zdziwiony, że trzymamy się za ręce. Zaplanowali to! Niezręczna cisza...
-Nosz kurwa gratuluję! - rzuciła się na mnie Pat, walnęłyśmy zwłokami na ziemię.
-Dzięki... -podniosłam się z ziemi. Zobaczyłam jak wszyscy chłopcy rzucili się na Stevena. Wszyscy oprócz Duff'a.
-Zaraz, to wy ze sobą chodzicie? - zapytał zmieszany basista. Stevie złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Tak, chodzimy. Zazdrosny? - zapytałam.
-Nie. Życzę powodzenia. -popatrzył na mnie z pod łaba, sukinsyn. -Krzyżyk na drogę Stevie.
-Ej, Duff. Weź się uspokój. - wtrąciła się Sue. - Gratuluję Ali, dużo szczęścia! - przytuliła mnie, po czym zmierzyła wrednie Duffa. Dobrze mu tak!
-W takim razie - zaczął Sebastian - Mój najlepszy przyjaciel ma zajebistą dziewczynę, więc....
-Trzeba to opić! - krzyknął Slash i poszedł do Vana po Nightraina. -Dobra, łapcie! - rzucił nam po butelce, kolejny raz wrócił do auta, zabrał kolejną porcję i gitarę.
-A teraz po co Ci gitara? - Izzy zapytał i odpalił papierosa.
-Bo będziemy kurwa jego mać komponować. - popatrzyliśmy się na niego. Plaża. Jeszcze trochę pada, a ten chce piosenki pisać. - W końcu coś trzeba mieć na płycie nie? - pokiwaliśmy głowami i zaczęliśmy myśleć nad słowami. W naszym przypadku pisanie słów wygląda tak : "Przynieś jeszcze Nightraina!"
-Axl? - zapytał z lekkim uśmieszkiem na twarzy Izzy. - Pamiętasz Joan ze szkoły?
Rudy odrazu walnął śmiechem, po czym Pat zrobiła to samo. Joan, Joan...O matko ta Joan! Też leżałam na ziemi i się śmiałam (czyt. dusiłam ze śmiechu a piasek wpadał mi do buzi) Sebastian, Steven, Duff, Slash i Sue byli mocno zdezorientowani, też bym była na ich miejscu.
-Powiecie o co chodzi? -zapytała Sue kiedy się już uspokoiliśmy.
-Izz, ty mów. - otworzyłam zębami kolejnego jabola.
-Ale czemu ja? Rudy, ty mów. - śmiał się rytmiczny.
-A więc to było tak...- nasza czwórka znów leży na ziemi i dusi się ze śmiechu. -Chodziliśmy z taką Joan to szkoły...Jej rodzice mieli pole kukurydzy...- kolejny atak śmiechu. -I ona często musiała łuskać kukurydzę...
-I co w tym śmiesznego? - zmierzył nas Duff.
-Jeszcze nie koniec...- zabrała głos Pat. -I miała tam jakiegoś chłoptasia... Anyway, te pola były wielkie, więc jak się przed kimś uciekało, to chowaliśmy się w tych polach.
-I teraz będzie najlepsze. - uprzedziłam słuchaczy.
-Właśnie. Pewnego dnia, kiedy w czwórkę zwiewaliśmy przed psami, spotkaliśmy Joan. I jej chłopaka. Który ją TAM jebał od tyłu. - Chyba zrozumieli, bo wszyscy się głośno śmiali.
-Te, to jest dobre na piosenkę! - rzucił Saul.
-Umrę ze śmiechu, jeśli ja to będę musiał śpiewać! - zauważył Axl.
-To ja zaśpiewam, tylko słowa wymyślcie. -zaproponował Duff.
-She's a cornshucker , a real buttfucker ...-nucił Izzy.
-Dobre, dawaj dalej! - zachęcała Sue.
-Gotta wash my dick after she makes me buttfuck her? - rzucił Rudy i zapisał w jakimś zeszycie.
-I to możemy powtórzyć ze 2 razy. - podkreślił Steven.
-Ok, a co dalej? - zapytała Pat.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam nucić :
-Gimme a dime , gotta call my pimp. When I heard her ask it made me go limp. Two weeks later my sex life was drab. Instead of a wang all I had was a scab... - Adler patrzył się na mnie lekko zdziwiony. TAK, ZBOCZONE DZIEWCZYNY SĄ NAJLEPSZE!
-You better think I'm first, 'cause I've got a dick like liverwurs! - dokończył Axl. - Dobre! Ali, sama wymyśłiłaś tą zwrotkę?
-Tak, coś mi po głowie chodziło...-uśmiechnęłam się lekko. -Slash, wymyśliłeś jak to może brzmieć?
Nie czekałam długo na odpowiedź, Mulat zagrał wszystko prostymi akordami, brzmiało świetnie.
-Co dalej? - wtrącił się Sebastian.
-Powtarzajcie refren dopóki nie padniecie ze śmiechu. -rzuciła Pat.
-Dobra, próbujemy. Dziewczyny, liczcie ile damy radę. - Izzy poszedł po swoją gitarę. -Slash, jak to zagrałeś?
-Na początku masz E, potem G, potem dwa razy A. I tak cały czas. - Mulat podał rytmicznemu kostkę.
-Gram bez kostki, dzięki. A potem może być ... - Izzy wziął ołówek do ręki i coś napisał w zeszycie, potem to zagrał. - E, G, A , A , E, G, A, A, E, G , A. Przy tym, co wymyśliła Alice.
-Pasuje, no to chłopcy, śpiewajcie! - zachęciłam ich.
Wymienili spojrzenia i zaczęli. Axl po pierwszych słowach padł, więc śpiewał Duff. Spontaniczność rządzi ; śpiewając, dodali kilka tekstów w ich stylu " Ooh I like it!
So tight!
Kinda tongue in cheek, you know?"
-Brawo chłopcy, 24 razy był refren! - klaskała Sue.
-Not bad. - rzucił Adler. - Przestało padać, wracamy do wody? - popatrzył na mnie blondyn.
-Dzięki, ale jakoś nie mam ochoty...- powiedział Axl i przytulił Pat.
-Ja chyba nie skorzystam. - Slash odpalił papierosa i zaciągnął się dymem. Reszta ludu nie miała ochoty na powrót do oceanu, więc poszłam tylko ze Steviem.
-Tylko proszę Cię, nie wrzucaj mnie do wody, ok?- zrobiłam słodkie oczka i zaplotłam dłonie na około jego szyi.
-Eh..No dobra. - położył mnie delikatnie na piasku, jakbym była z porcelany i zaczął całować mój brzuch. Automatycznie zaczęłam się śmiać, moja wina że łaskotało? - Kobieto, nawdychałaś się czegoś? - poparzył na mnie niebieskimi oczami.
-Nie, niczego. -uśmiechnęłam się i popatrzyłam w niebo. Chmury się rozeszły, a niebo zrobiło się obłędnie błękitne. Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały nasze twarze, a fale rozbijające się o brzeg chłodziły stopy.
Steven:
Chyba jeszcze nie było tak dobrze. Nigdy. Kiedyś myślałem że tylko prochy dają szczęście, a jednak. Alice jest teraz moją kokainą. Kurwa, Adler co ty pierdolisz? Podoba Ci się, a ty już masz rozdwojenie jaźni...
dlaczego zawieszasz ? ;c
OdpowiedzUsuńtak bardzo lubiłam go czytaać, ale mam nadzieję, że ten drugi będzie równie boski jak ten . :3
CORNSHUCKER wymiata ! \m/
i też gram bez kostki ... uwielbiam tego blogaaa ! ^^
i czekam aż odwiesisz . xd
Szkoda że zawieszasz, mam nadzieję, że może wrócą Ci kiedyś chęci i pomysły.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, zajebiście mi się podoba. Tak rzadko spotykam miłosne sceny z Popcornem.. Będę czytać nowego bloga, a i wracać do tego, lubi twój styl :>
Genialne :) Rozpaczałabym, gdybyś na serio przestała pisać, ale jestem bardzo ciekawa nowego bloga. Z tych opowiadań co czytam, nie spotkałam się jeszcze ze współczesnym wydaniem Slasha, Mylesa itp. Sama coś tam pisałam, ale nie miałam takiego... jak by to nazwać... porównania O! Z chęcią poczytam
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam, że nie ma blogów o Slashu i Mylesie. Za to Twoje opowiadanie było genialne, uwielbiam je! Rozpaczam, bo się skończyło ;C
UsuńA i jeszcze jedno, kiedy ten nowy blog będzie już w sieci, będziesz chciała adres?
No oczywiście, że tak!
UsuńNowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com